List do marihuany
Witaj marihuano, pseudo-przyjaciółko
Dziś nie kręcę Cię co rano i nie pale w kółko.
Jesteś zwykłą prostytutką! Czy przeginam? nie sądzę
Pojawiałaś się szybciutko jak wyczuwałaś pieniądze.
Mógłbym wspomnieć miłe chwile, kilka dobrych stanów
Lecz były one prawdziwe jak Rolex’y u cyganów.
Dowiedziałem się o Tobie wiele ciekawych rzeczy
Dziś już nie wmawiam sobie, że mogę się wyleczyć.
Wiem , że przegrałem choć chciałem być twardzielem
Pokazać wszystkim w koło, że jesteś przyjacielem
Że krzywdy mi nie zrobisz, bo przecież mam Cię w dłoni
Ale byłaś jak pistolet przystawiony do skroni
Nie myślę już o Tobie, nie tęsknię i nie kocham
Znam ludzi, którzy przez Ciebie dziś jadą na prochach
Pozbawiłaś mnie przyjaciół, oszukałaś nie raz
Dziś mogę ich policzyć na palcach sapera
Wykorzystywałaś chwile, kiedy smutek mi doskwierał
Topiąc w Tobie wszystkie żale, nie mogłem się pozbierać
Nie chcę Cię już widzieć, już nie darzę Cię estymą
Dzisiaj chce być trzeźwy, być z inną dziewczyną
Chcę kochać prawdziwie, zadbać o swych bliskich
Przede wszystkim być szczęśliwy ,zdrowy i czysty
Stoję twardo na nogach ,zdeterminowany
By osiągnąć jak najwięcej realizując plany
Chcę Ci podziękować, bo nauczyłaś mnie jednego
Że fałszywe przyjaźnie zawsze prowadzą do złego
I na koniec tego listu, zaznaczę jeśli mogę
Mam nadzieję, że już nigdy nie wejdziesz mi w drogę..
Nie pozdrawiam-Krystian